Od kilku tygodni w mojej skrzynce pojawiały się maile odnośnie finału konkursu "Autokreacja" do którego dostałam się 6 czerwca. To był piękny dzień, pełen emocji i takiej mini dumy z samej siebie :) Trzy tygodnie minęły jak z bicza strzelił i wielki dzień nastał wczoraj. Z samego rana wyruszyłam w podróż do Warszawki. Na Krakowskim Przedmieściu spotkałam się z moją Anetką i razem udałyśmy się zmienic moje odzienie. Żar lał się z nieba, ja musiałam się sprężac a moje ramię zmasakrował ciężar torby z "najbardziej potrzebnymi" rzeczami. Nasze wyjście miało nastąpic o 16.18 ale nastąpiło obsunięcie (dośc znaczne zresztą). Pozostało nam tylko czekac. W końcu przyszedł na nas czas. W zasadzie po godzinie stania w słońcu wszystkie emocje i trema odeszły w kąt i jako ostatnia wyszłam na wybieg, który śnił mi się od ładnych kilku dni (a to, że się przewracam, a to że wpadam na kogoś...). Przemierzyłam go jednak bez potknięcia.
Wygrała piękna zielona kreacja. Całkiem zasłużenie. Jak tylko zobaczyłam śliczną blondwłosą dziewczynę w niebotycznych obcasach wiedziałam, że jest zwyciężczynią :)
Z daleka sukienkę ma fajną.. ;) Fajny pomysł z przewiązaniem szalika.
OdpowiedzUsuń