W związku z weekendową wizytą w Pniewkach :) u kochanej rodzinki wybraliśmy się we trójkę- ja, Bart- mój brat i jego śliczna Pati na plener. Znaleźliśmy polankę oraz pole rzepaku, na którym mi najbardziej zależało. Plan był taki, że ja w płaszczu przeciwdeszczowym wejdę w ten nieszczęsny rzepak. Żar lał się z nieba a ja w samym płaszczu tam stałam i pozowałam :) oblatana przez wszelkiego rodzaju robactwo. W końcu wszyscy stracilili cierpliwośc i ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu jakiegoś jeziorka czy stawku. Nie zdążywszy nawet się przebrac wskoczyłam do samochodu w płaszczyku, urwałam pasek w mamy nowych japonkach a chwilę później trasa zrobiła się grząska i nasz samochód nie dał rady. Więc (cały czas w płaszczu) pomagałam mojej zakochanej parze "budowac nowy chodnik", żeby koło mogło wydostac się z dołu. Ponadto rękoma odgarniałam ziemię, przeganiałam komary i wysłuchałam referatu, że to przeze mnie i te moje sesje. Po około godzinie przyjechała pomoc i tak się zastanawiam, co pomyślał nasz ów nieszczęsny wybawiciel zobaczywszy co tu dużo ukryc dorosłą kobietę zlaną potem, w urwanej japonce, z czarnymi od ziemi kolanami i rękoma, dzielnie kroczącej w płaszczu.
Każdy z Twoich ciuchów chciałabym znaleźć w swojej szafie... :) Wszystko na Twoim blogu mi się podoba i mnie inspiruje - kolory, fasony i stylizacje. Cudo :)
Witam wszystkich odwiedzajacych regularnie, wpadających przypadkiem... Jesli macie apetyt na więcej zapraszam na mój blog o modzie przez wielkie "M" pisanej www.bohovictim.blox.pl
Przepozytywny płaszczyk.
OdpowiedzUsuńTeraz nastąpi komentarz zazdrośnicy :)
OdpowiedzUsuńKażdy z Twoich ciuchów chciałabym znaleźć w swojej szafie... :) Wszystko na Twoim blogu mi się podoba i mnie inspiruje - kolory, fasony i stylizacje. Cudo :)